Tarty Yankee Candle - vol.1
O woskach Yankee Candle w blogosferze głośno jest od dawna. W pierwsze tarty zapachowe tej marki zaopatrzyła mnie przyjaciółka zeszłej jesieni. Jednak niedługo dane było mi się nimi cieszyć, ponieważ całodniowe mdłości i migreny związane z pierwszym trymestrem ciąży uniemożliwiły mi używanie choćby płynu do prania ;)
Wracając do tematu, mam dziś dla Was subiektywną mini recenzję 4 zapachów tart YC.
MANDARIN CRANBERRY
Był to pierwszy wosk jaki zapaliłam. Nie znając mocy tych produktów, wrzuciłam do kominka dość duży kawałek i to był błąd. Zapach jest bardzo, bardzo intensywny i po 10 minutach normalnie mnie zemdliło i rozbolała mnie głowa ;) Sam zapach to mieszanka cytrusów i kwaśnej żurawiny. Jest ciężki, mocny - pasuje na zimowe, mroźne wieczory przy choince ponieważ mi osobiście kojarzy się z Bożym Narodzeniem. szczerze mówiąc, nie przepadam za nim i paliłam go dwukrotnie. Może wrócę do niego zimą.
BLACK COCONUT
Jak dla mnie najgorszy spośród wosków w mojej kolekcji. Jest mdły, słodki i do tego ciężki. Po 5 minutach boli mnie głowa i nie jestem w stanie wytrzymać tego zapachu. Mocno wyczuwalna nuta kokosa który uwielbiam niestety zmieszana jest z nutką cedru przez co zapach staje się ciężki i nieznośny. Nie lubię go i tyle. choć wiem że zapach ma wiele zwolenników. Ale wiadomo, że każdy lubi co innego ;) Jako jeden z nielicznych wosków pachnie intensywnie i tak samo po ponownych odpaleniu.
CHRISTMAS COOKIE
Jeden z moich ulubionych wosków. Bardzo słodki ale i delikatny, nie mdlący i w gruncie rzeczy niby prosty a zarazem ciekawy. Waniliowe ciasteczko łączy się tu z lekką nutką cytryny, co daje bardzo smakowite świąteczne ciastko. Idealny na jesienne wieczory, wprowadza do domu atmosferę ciepła i miłości. Bardzo go lubię i jeśli jeszcze gdzieś go dostanę to chętnie kupię, bo naprawdę często po niego sięgam.
SOFT BLANKET
Na obecną chwilę mój faworyt spośród wszystkich zapachów YC jakie dane mi było "próbować". Jest tak niespotykany, ciekawy że trudno mi go opisać. Z jednej strony rześki jak świeżo rozwieszone pranie, z drugiej słodki jak waniliowe ciastko. Łączy w sobie bursztyn, wanilię i cytrusy. Te ostatnie dodają zapachowi pewnego niespotykanego "smaczku". Czując ten zapach czuję się... jak w domu. Po prostu. Jedyną wadą tego zapachu jest to, że po ponownym odpaleniu zmienia się w śmierdziucha, dlatego najlepiej palić go po kawałeczku. Uwielbiam, kocham ten zapach i zawsze znajdzie się miejsce na niego w mojej puszce ;)
Na dziś tyle, ale zdradzę Wam że zamówiłam ostatnio kilka nowości więc spodziewajcie się wkrótce kolejnej mini-recenzji.
A jakie woski Wy lubicie? Co polecacie?
Ostatnio wszędzie głośno o Yankee :) Sama się skusiłam i kupiłam kominek i pierwszą tartę :) Wybrałam Summer Scoop :) Teraz poluję na kolejne zapachy i szukam sklepu internetowego, który jest najlepiej zaopatrzony, bo moja lista jest już długa :) Na pewno wypróbuję Soft Blanket i może bliżej grudnia Christmas Cookie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
polecam szczerze zakupy w Imperium Zapachów, z tego co wiem ruszają niebawem ze sklepem, narazie sprzedają na allegro ale mają chyba najtańszą przesyłkę z możliwych jeśli chodzi o woski: ) ja jestem ich fanką na fb - co rusz mają jakieś fajne akcje promocyjne czy nowości :)
UsuńDzięki za info, ale z tego co widzę, mają mały wybór, a ja szukam miliona zapachów :D
Usuńz moich dobrze poinformowanych źródeł wynika że na początku października ma być nowa dostawa wosków także będzie większy wybór :) sprawdź w przyszłym tygodniu :)
Usuńuwielbiam woski YC :)
OdpowiedzUsuńjestem bardzo ciekawa kokoska :) intryguje mnie
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z tych, które opisałaś, choć mam ich trochę.
OdpowiedzUsuńI miałam okazję wąchać ogromną kolekcję świec, którą pokazałam u mnie na blogu
Ja też dzisiaj pisałam o woskach YC :D. Moje ulubione jak do tej pory to: Pink Sands, Vanilla Cupcake i Sweet Strawberry. Jestem trochę rozczarowana zapachem Lemon Lavender, okazał się zbyt mocny ;)
OdpowiedzUsuńJuż jesień więc niemal wszyscy robią zapasy tart :)
OdpowiedzUsuńZ opisu chyba najbardziej przypadłby mi wosk nr 1 - mandarynka i żurawina.
Mandarin cranberry był chyba moim pierwszym woskiem i bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńSoft Blanket to chyba wszystkie kochamy równie mocno :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam woski YC - wszystkie bez wyjątku :)
OdpowiedzUsuńchyba sie w koncu skusze, tak wszyscy chwala :)
OdpowiedzUsuńKurde, muszę w końcu kupić kominek, bo chcę wypróbować Soft Blanket!! :)
OdpowiedzUsuńPink Sands jest taki wesoły i dziewczęcy - trzymam go w szafce z szalikami i szalami. Odpaony mam teraz Blisfull Autumn - wydaje mi się, że zapach nieco zmienia się po roztopieniu, nie wiem jak go opisać, ale uwielbiam! White Gardenia jest piękny - użyłabym go gdybym gości zaprosiła.
OdpowiedzUsuńJa póki co mam pink sands i camomilla tea - oba są super. Dobrze, że napisałaś, że black coconut jest słaby, bo chciałam go kupić, a tak sobie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńA ja jesczez nie mam nic z Yankee Candle ;D
OdpowiedzUsuńSerce Natury jest na Tulipanowej 6, to na przeciwko Skansenu ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy, to nawet nie wiedziałam, że takie woski istnieją!:) Ale pomysł fajny, chociaż obawiam się, że by mnie zemdliło szybciej niż Ciebie;)
OdpowiedzUsuńNie mam jeszcze ani jednej tarty, ale coraz słabiej mi idzie opieranie się pokusie :) Najgorsze jest to, że jest tyle zapachów do wyboru i nie mam pojęcia, na co się zdecydować! :)
OdpowiedzUsuńteż uwielbiam Soft Blanket :) Black Coconut bardzo lubię, a Christmas Cookie wypaliłam zeszłej zimy i słabo pamiętam jego zapach ;)
OdpowiedzUsuń